***
Co
by było gdybym wtedy nie napisał? Byłbym szczęśliwy? A może
byłoby tak samo? Może zamiast Ciebie poznałbym kogoś innego, kto
zraniłby mnie jeszcze mocniej? A może nie poznałbym nikogo i
żyłbym szczęśliwie wśród przyjaciół? Dla Ciebie musiałem
opuścić wszystkich. Aby być z Tobą musiałem wyjechać daleko,
zostać tylko z Tobą..a teraz? Teraz jestem sam. Ciebie już nie ma.
Nie ma nikogo. Jestem tylko ja i mój śpiew wypełniający ten pusty
dom. Pomimo tego, że było w nim pełno mebli i przedmiotów dla
mnie był on pusty. Bez Ciebie nie tętnił on już życiem tak jak
kiedyś. Po prostu tak jakby...nikt w nim nie mieszkał. Znów siedzę
i patrzę się przez okno na ciemne niebo. Gdzieś tam jesteś. Czy
myślisz o mnie tak jak ja myślę o Tobie? Przypomina mi się jak do
Ciebie napisałem. Pamiętam to tak, jakby to było wczoraj.
Poznaliśmy się przez internet. Prowadziłeś blog, na którym
umieszczałeś piękne zdjęcia. Robiłeś je sam. Ostatnio nawet
pare moich fotografii się tam znalazło. Napisałem do Ciebie, że
piękne robisz zdjęcia i że chciałbym sam umieć tworzyć coś
takiego. Wtedy rozpoczęła się nasza historia. Zostaliśmy
przyjaciółmi. Tak..przyjaciółmi. Pomimo tego, że to tylko
znajomość przez internet to byliśmy sobie naprawdę bliscy.
Pamiętam jak śmialiśmy się z dziwnych rzeczy, jak dużo
rozmawialiśmy. W końcu powiedziałeś mi, że mnie kochasz. Byłem
w szoku, ponieważ od dłuższego czasu sam czułem dokładnie to
samo. Zapytałeś czy chcę być z Tobą. Czy chcę być tylko Twój.
Chciałem. Natychmiast zostawiłem wszystko i wyjechałem do Ciebie.
Wtedy pierwszy raz się spotkaliśmy. Pierwszy raz się
przytuliliśmy, a nasze usta pierwszy raz połączyły się w
delikatnym pocałunku. To było jak bajka. Mieszkaliśmy razem aż do
tamtego dnia. Minął już prawie miesiąc, a ja wciąż nie mogę
zapomnieć. Po pół roku zacząłeś później wracać do domu,
byłeś niemiły, czułem się jakbyś mnie odpychał. Znosiłem to
wszystko, te krzyki, awantury, ciche dni..znosiłem bo Cię kochałem.
Kochałem? Nadal kocham. To boli, nie chcę...chcę zapomnieć, ale
nie mogę..kocham Cię..mimo wszystko..nawet po tym..Pamiętam jak
przyszedłeś do domu i kazałeś mi usiąść. Bałem się co chcesz
mi powiedzieć. I słusznie..Wtedy mi powiedziałeś "Minee..nie
możemy już być razem. Przykro mi". Wciąż słyszę te słowa.
Słyszę je bardzo wyraźnie i za każdym razem sprawiają taki sam
ból. Czułem się tak, jakby ktoś mi wyrwał serce. Potem
zniknąłeś. Po prostu odszedłeś. Jakiś czas później zobaczyłem
Cię z kobietą. Byliście blisko, to było widać. Nasze spojrzenia
wtedy skrzyżowały się na krótko po raz ostatni. Tamtego dnia
długo płakałem. Tak jak teraz. Po moich policzkach znów lecą
łzy. To już miesiąc. Od miesiąca dom stoi pusty, a ja..a ja czuję
się jak lalka porzucona przez właściciela. Lalka, która się już
znudziła i została wymieniona na lepszy model. Teraz myślę, że
gdybym wtedy nie napisał teraz byłoby dobrze. Nie płakałbym,
byłbym szczęśliwy, z przyjaciółmi. Ja już nie mam przyjaciół.
Jestem sam, nie mam nikogo. Ty byłeś całym moim światem. Mama
miała rację, że miłość pomiędzy tą samą płcią nie ma
przyszłości. Jednak..jakaś część mnie cieszy się, że Cię
poznała. Nauczyłeś mnie, że ludziom nie wolno ufać tak łatwo.
Ja im już nie ufam. Po prostu nie umiem. Moje serce powoli się
regeneruje. Nie chcę by ktoś znów je zniszczył, zmiażdżył.
Chcę móc wreszcie oddychać, żyć..Chcę być szczęśliwym, ale
nie mogę...Gdy zamykam oczy wciąż widzę Twoją uśmiechniętą
twarz, usta wypowiadające słowa "Taeminniee kocham Cię".
Kolejna dawka łez. Kocham Cię. Tak bardzo Cię kocham. Zastanawiam
się gdzie jesteś i co robisz. Myślałeś o mnie chociaż przez
chwilę od tamtej pory? Pewnie nie, pewnie zapomniałeś, ale..Ja nie
zapomnę..nie zapomnę nigdy. Zawsze będę pamiętać, że byłeś,
że kochałeś..Nie ważne czy kłamałeś, czy nie..ja wierzę, że
choć przez chwilę mnie kochałeś, tak jak ja wciąż kocham
Ciebie. Znów patrzę w gwiazdy mając głowę opartą o ścianę.
"Wróc do mnie" szepczę cichutko..ale Ty nie wracasz.
Patrzę na drzwi, które wciąż są zamknięte. Tęsknię za Tobą.
Tak bardzo tęsknię. Kolejne łzy. Wstaję z parapetu i podchodzę
do drzwi, po czym wychodzę na dwór. Jest zimno, ale nie odczuwam
tego aż tak. Idę powoli ulicą. Nocą Seul jest bardzo spokojny.
Doszedłem do przystanku równo z przyjazdem autobusu. Wsiadłem do
niego i usiadłem pilnując czy nie muszę wysiąść. Gdy stanęliśmy
na moim przystanku szybko wysiadłem i ruszyłem dalej piechotą.
Wreszcie znalazłem się nad rzeką Han..miejsce, w którym mieliśmy
swoją "pierwszą randkę". Automatycznie uśmiechnąłem
się do tych wspomnień. Usiadłem na ławce i znów zacząłem
płakać. Patrzyłem na oświetlające rzekę światła. Po chwili
nie wiadomo skąd przed moimi oczami ukazała się husteczka.
Przyjąłem ją i spojrzałem na osobę, która mi ją podała.
Zamurowało mnie zupełnie. Byłem w szoku. To byłeś Ty.
Uśmiechałeś się lekko. Szybko wstałem i chciałem odejść lecz
złapałeś mnie za nadgarstek i przyciągnąłeś do siebie. Znów
byłem w Twoich objęciach, znów było mi tak ciepło..znów czułem
się bezbieczny. Pochyliłeś się i szepnąłeś mi do ucha
"Przepraszam Minee..Kocham Cię". Przytuliłem się do
Ciebie mocno i znów zacząłem płakać, ale tym razem ze szczęścia.
"Ja też Cię kocham!" odkrzynąłem pewnie. Ty
uśmiechnąłeś się tak jak zawsze i pocałowałeś mnie
delikatnie. "Już nigdy Cię nie zostawię". Znów czułem
się jak w bajce. Znów byłeś obok. Znów byliśmy tylko my. Tylko
Ty i ja. Teraz myślę, że gdybym wtedy nie napisał nie mógłbym
być tak szczęśliwy. Tak bardzo Cię kocham..Jesteś mój..Tylko
mój..A ja jestem Twój. Kocham Cię, Minho. Już na zawsze będziemy
razem. Już na zawsze.