niedziela, 31 marca 2013

Gdybym wtedy nie napisał ~

Kolejny shot. Zabrałam się też wreszcie za Gleam of hope, ale nie wiem kiedy skończę i dodam. Hm...standardowo 2min. Będzie to chyba najdłuższe co napisałam, choć wciąż krótkie. No to tyle. Miłego czytania. ~

***
Co by było gdybym wtedy nie napisał? Byłbym szczęśliwy? A może byłoby tak samo? Może zamiast Ciebie poznałbym kogoś innego, kto zraniłby mnie jeszcze mocniej? A może nie poznałbym nikogo i żyłbym szczęśliwie wśród przyjaciół? Dla Ciebie musiałem opuścić wszystkich. Aby być z Tobą musiałem wyjechać daleko, zostać tylko z Tobą..a teraz? Teraz jestem sam. Ciebie już nie ma. Nie ma nikogo. Jestem tylko ja i mój śpiew wypełniający ten pusty dom. Pomimo tego, że było w nim pełno mebli i przedmiotów dla mnie był on pusty. Bez Ciebie nie tętnił on już życiem tak jak kiedyś. Po prostu tak jakby...nikt w nim nie mieszkał. Znów siedzę i patrzę się przez okno na ciemne niebo. Gdzieś tam jesteś. Czy myślisz o mnie tak jak ja myślę o Tobie? Przypomina mi się jak do Ciebie napisałem. Pamiętam to tak, jakby to było wczoraj. Poznaliśmy się przez internet. Prowadziłeś blog, na którym umieszczałeś piękne zdjęcia. Robiłeś je sam. Ostatnio nawet pare moich fotografii się tam znalazło. Napisałem do Ciebie, że piękne robisz zdjęcia i że chciałbym sam umieć tworzyć coś takiego. Wtedy rozpoczęła się nasza historia. Zostaliśmy przyjaciółmi. Tak..przyjaciółmi. Pomimo tego, że to tylko znajomość przez internet to byliśmy sobie naprawdę bliscy. Pamiętam jak śmialiśmy się z dziwnych rzeczy, jak dużo rozmawialiśmy. W końcu powiedziałeś mi, że mnie kochasz. Byłem w szoku, ponieważ od dłuższego czasu sam czułem dokładnie to samo. Zapytałeś czy chcę być z Tobą. Czy chcę być tylko Twój. Chciałem. Natychmiast zostawiłem wszystko i wyjechałem do Ciebie. Wtedy pierwszy raz się spotkaliśmy. Pierwszy raz się przytuliliśmy, a nasze usta pierwszy raz połączyły się w delikatnym pocałunku. To było jak bajka. Mieszkaliśmy razem aż do tamtego dnia. Minął już prawie miesiąc, a ja wciąż nie mogę zapomnieć. Po pół roku zacząłeś później wracać do domu, byłeś niemiły, czułem się jakbyś mnie odpychał. Znosiłem to wszystko, te krzyki, awantury, ciche dni..znosiłem bo Cię kochałem. Kochałem? Nadal kocham. To boli, nie chcę...chcę zapomnieć, ale nie mogę..kocham Cię..mimo wszystko..nawet po tym..Pamiętam jak przyszedłeś do domu i kazałeś mi usiąść. Bałem się co chcesz mi powiedzieć. I słusznie..Wtedy mi powiedziałeś "Minee..nie możemy już być razem. Przykro mi". Wciąż słyszę te słowa. Słyszę je bardzo wyraźnie i za każdym razem sprawiają taki sam ból. Czułem się tak, jakby ktoś mi wyrwał serce. Potem zniknąłeś. Po prostu odszedłeś. Jakiś czas później zobaczyłem Cię z kobietą. Byliście blisko, to było widać. Nasze spojrzenia wtedy skrzyżowały się na krótko po raz ostatni. Tamtego dnia długo płakałem. Tak jak teraz. Po moich policzkach znów lecą łzy. To już miesiąc. Od miesiąca dom stoi pusty, a ja..a ja czuję się jak lalka porzucona przez właściciela. Lalka, która się już znudziła i została wymieniona na lepszy model. Teraz myślę, że gdybym wtedy nie napisał teraz byłoby dobrze. Nie płakałbym, byłbym szczęśliwy, z przyjaciółmi. Ja już nie mam przyjaciół. Jestem sam, nie mam nikogo. Ty byłeś całym moim światem. Mama miała rację, że miłość pomiędzy tą samą płcią nie ma przyszłości. Jednak..jakaś część mnie cieszy się, że Cię poznała. Nauczyłeś mnie, że ludziom nie wolno ufać tak łatwo. Ja im już nie ufam. Po prostu nie umiem. Moje serce powoli się regeneruje. Nie chcę by ktoś znów je zniszczył, zmiażdżył. Chcę móc wreszcie oddychać, żyć..Chcę być szczęśliwym, ale nie mogę...Gdy zamykam oczy wciąż widzę Twoją uśmiechniętą twarz, usta wypowiadające słowa "Taeminniee kocham Cię". Kolejna dawka łez. Kocham Cię. Tak bardzo Cię kocham. Zastanawiam się gdzie jesteś i co robisz. Myślałeś o mnie chociaż przez chwilę od tamtej pory? Pewnie nie, pewnie zapomniałeś, ale..Ja nie zapomnę..nie zapomnę nigdy. Zawsze będę pamiętać, że byłeś, że kochałeś..Nie ważne czy kłamałeś, czy nie..ja wierzę, że choć przez chwilę mnie kochałeś, tak jak ja wciąż kocham Ciebie. Znów patrzę w gwiazdy mając głowę opartą o ścianę. "Wróc do mnie" szepczę cichutko..ale Ty nie wracasz. Patrzę na drzwi, które wciąż są zamknięte. Tęsknię za Tobą. Tak bardzo tęsknię. Kolejne łzy. Wstaję z parapetu i podchodzę do drzwi, po czym wychodzę na dwór. Jest zimno, ale nie odczuwam tego aż tak. Idę powoli ulicą. Nocą Seul jest bardzo spokojny. Doszedłem do przystanku równo z przyjazdem autobusu. Wsiadłem do niego i usiadłem pilnując czy nie muszę wysiąść. Gdy stanęliśmy na moim przystanku szybko wysiadłem i ruszyłem dalej piechotą. Wreszcie znalazłem się nad rzeką Han..miejsce, w którym mieliśmy swoją "pierwszą randkę". Automatycznie uśmiechnąłem się do tych wspomnień. Usiadłem na ławce i znów zacząłem płakać. Patrzyłem na oświetlające rzekę światła. Po chwili nie wiadomo skąd przed moimi oczami ukazała się husteczka. Przyjąłem ją i spojrzałem na osobę, która mi ją podała. Zamurowało mnie zupełnie. Byłem w szoku. To byłeś Ty. Uśmiechałeś się lekko. Szybko wstałem i chciałem odejść lecz złapałeś mnie za nadgarstek i przyciągnąłeś do siebie. Znów byłem w Twoich objęciach, znów było mi tak ciepło..znów czułem się bezbieczny. Pochyliłeś się i szepnąłeś mi do ucha "Przepraszam Minee..Kocham Cię". Przytuliłem się do Ciebie mocno i znów zacząłem płakać, ale tym razem ze szczęścia. "Ja też Cię kocham!" odkrzynąłem pewnie. Ty uśmiechnąłeś się tak jak zawsze i pocałowałeś mnie delikatnie. "Już nigdy Cię nie zostawię". Znów czułem się jak w bajce. Znów byłeś obok. Znów byliśmy tylko my. Tylko Ty i ja. Teraz myślę, że gdybym wtedy nie napisał nie mógłbym być tak szczęśliwy. Tak bardzo Cię kocham..Jesteś mój..Tylko mój..A ja jestem Twój. Kocham Cię, Minho. Już na zawsze będziemy razem. Już na zawsze.